Cichy pogrzeb „polityki odstraszania Rosji”

Od wielu lat zachodni politycy wypowiadający się na temat Rosji deklarowali na okrągło, że mają zdolność jej „odstraszania”, choć łaskawie mogą z nią „podialogować” – oczywiście z pozycji siły. Przekonywano nas (część w to uwierzyło), że ci ludzie wiedzą co mówią, są naprawdę straszni, a Rosja się ich bardzo boi. Co prawda w ich arsenale był przede wszystkim zestaw groźnych min i zapowiedź zastosowania jakichś „sankcji”, jeżeli Rosja zrobi to, na co ów Zachód „nie może pozwolić”. Polityka „odstraszania” miała (jakoby) ochronić „prozachodnie” rządy w Kijowie, które notabene ogłosiły ten rok „rokiem Bandery”. Polityka „odstraszania” zakończyła się kompletną klapą, bo nieprzestraszona Rosja „uznała niepodległość” dwóch zbuntowanych regionów Ukrainy, a jej wojsko (jako „siły pokojowe”) zajęły w ciągu kilkunastu godzin istotną część terytorium tego kraju. W chwili gdy piszę ten tekst wojska rosyjskie i białoruskie posuwają się w głąb tego państwa i rozpoczęła się – wbrew wszystkim prognozom – „pełnoskalowa wojna” (miała być co najmniej „hybrydowa”). Jest to zapewne szokiem dla tych wszystkich, którzy uwierzyli w siłę „odstraszania”, „sprawczość Zachodu”, jego „potęgę” i tym podobne słowa, którymi byliśmy karmieni przez wszechobecną propagandę. Może z litości nie powinienem przypominać, ale skuteczność polityki odstraszania („Rosja nigdy nie zaatakuje Ukrainy, bo boi się zachodnich sankcji”) miała być tylko preludium do ogłoszenia „kolejnego zwycięstwa Stanów Zjednoczonych”, które po trzydziestu latach od upadku ZSRR skutecznie odstraszyły Rosję, która z podkulonym ogonem uciekła za tzw. Bramę Smoleńską. Nie będzie można odtrąbić tego sukcesu, polityka odstraszania była blefem, a twórcy tej polityki chyba rzeczywiście uwierzyli w swoje słowa, bo „Putin nie przestraszył się” i – na nasze i swoje nieszczęście – przekroczył „czerwoną linię”. Każda wojna jest nieszczęściem i trzeba zrobić wiele aby ją szybko zakończyć.

Katastrofa polityki odstraszania jest wręcz szokująca: blef okazał się blefem, siła – iluzją, sankcje, które już trzeba będzie zastosować wobec Rosji (słowo się rzekło), uderzą nie tylko we wszystkich „zwykłych obywateli Zachodu” (również polskich), lecz także w oligarchie nie tylko rosyjskie (czyli „międzynarodowe koncerny”) a one na prawdziwym Zachodzie faktycznie rządzą, czego najlepszym przykładem była odwoływana obecnie pandemia. Jaka będzie cena gazu po zastosowaniu sankcji, a zwłaszcza zapowiadanym zamknięciu nawet NORD STREAM 1? Osiągną poziom nieznany w historii, a może go nawet zacząć brakować.

Jest to rok wyborów w kilku krajach zachodnich, utrzymująca się wysoka inflacja a nawet postępująca drożyzna może zmienić preferencje wyborcze. Przyśpieszy to  tylko „wielki reset”, choć w nieco innym znaczeniu niż to prorokował niedawno Klaus Schwab. Teraz będziemy dalej biednieć płacąc za błędy polityków, które nas coraz drożej kosztują. A ich cena może być jeszcze wyższa, gdy rozgoryczone porażką „polityki odstraszania” elity polityczne będą chciały pomścić swoje klęski, oczywiście na rachunek zwykłych obywateli. Mam nadzieję, że uda się zakończyć zło wojny. Oby jak najszybciej.