Nikt nie popierał błędów w koncepcji faktur ustrukturyzowanych. Czy rząd polegnie na tej operacji?
Opublikowano wreszcie nowelizację nowelizacji przepisów dotyczących faktur ustrukturyzowanych. Wbrew zapowiedziom Ministra Finansów (którą podatnicy przyjęli z ulgą i zadowoleniem), nie usunięto zasadniczych błędów tej koncepcji, a proponowane zmiany mają charakter wręcz kosmetyczny. Czyli dalej forsowany jest absurdalny, kosztowny, szkodliwy politycznie i w sumie niewdrażalny projekt niewiadomego autorstwa, który doprowadzi do całkowitej destrukcji systemu rozliczeń i dokumentowania sprzedaży i zakupów w obrocie gospodarczym. Szkodnictwo w reformowaniu podatków, zwłaszcza przy okazji ich cyfryzacji, którego ofiarą są podatnicy, jest powszechnie znane i stało się od ponad dwudziestu lat zasadą nadrzędną wszystkich miłościwie nam panujących rządów (całego POPiSu). Na tych „reformach” mają zarobić interesariusze, a zwłaszcza biznes informatyczny oraz „międzynarodowy” biznes podatkowy. A co gorsza „reformy” te prowadzą do destrukcji systemu podatkowego i obniżenia jego efektywności. Pamiętamy jakie bzdury opowiadano nam, że jakieś tam „jotpeki uszczelnią VAT”, a pod ich rządami zwroty tego podatku wzrosły ze 113 do 219 mld zł (przez trzy lata) i w 2023 r. rozdano prawie połowę wpływów. Jeszcze gorszy skutek będzie mieć próba (oczywiście nieudolna) wdrożenia obowiązkowego wystawiania faktur ustrukturyzowanych. Dlaczego? Już tłumaczę:
- po pierwsze ów KSeF nie ma żadnej przydatności skarbowej: nikt nie będzie śledzić wystawiania milionów faktur, wśród których istotny procent stanowią zwykłe pomyłki, których nikt nigdy nie usunie z tego śmietnika,
- podatnicy tam gdzie można zrezygnują z wystawiania faktur podatkowych lub nie będzie umiała ich wystawić, a większość odbiorców nie będzie nawet chciała ich szukać w tymże KSeFie,
- fakturowanie ustrukturyzowane nie jest z istoty dokumentem handlowym (jej wystawienie nie rodzi skutków cywilnoprawnych), rozliczenia będą dokonywane na podstawie innych dokumentów, których władza nie będzie umiała a przede wszystkim nie będzie miała podstaw do kontrolowania,
- dla organów podatkowych istotne znaczenie ma około 1% wszystkich faktur (a nawet mniej), które są dowodem oszustwa: reszta nie ma żadnego znaczenia i nie trzeba ich nawet oglądać.
Tak więc to rok 2026 przyniesie tę katastrofę, której udało się uniknąć w lipcu 2024 r. Czy politycy, którzy będą jej autorem, wygrają kolejne wybory? Wolne żarty, zwłaszcza że po zmianach w „światowym przywództwie” ich pozycja jest raczej słaba.
Stąd tylko jeden wniosek: nie należy podejmować kolejnej próby totalnej destrukcji systemu fakturowania.