Czy jednak będzie katastrofa fakturowa w 2026 r.?
W zeszłym roku dzięki Bogu udało się przekonać władze, aby przełożyć na dalszą przyszłość katastrofę fakturową w postaci powszechnego obowiązku wystawiania tzw. faktur ustrukturyzowanych. Przypomnę, że w połowie zeszłego roku wszyscy podatnicy VAT czynni mieli z dnia na dzień zacząć wysyłać wszystkie swoje faktury VAT do KSeF (Krajowego Systemu eFaktur), czyli do władzy publicznej a nie do kontrahentów. Za pół roku od 1 stycznia 2025 r. wyłącznie w tej formie mieli zacząć fakturować podatnicy zwolnieni od podatku (podmiotowo i przedmiotowo), co było pomysłem wręcz groteskowym: przykładowo rolnik ryczałtowy, który chciałby sprzedać innemu rolnikowi używane widły, musiałby wysłać z tego tytułu fakturę do owego KSeFu. Podobnie setki tysięcy (miliony) małych podatników wynajmujących lokale mieszkalne.
Tę katastrofę przesunięto ostatecznie na 1 kwietnia 2026 r. (bo od 1 lutego przyszłego roku faktury te mają wysyłać tylko duże firmy). Wielokrotnie pisałem, w tym również kierując swoje listy do władzy, aby zrezygnować z tego absurdu, bowiem spowoduje on całkowite załamanie systemu rozliczeniowego. Być może twórcy tego pomysłu (kto to jest? Może wreszcie poznamy ich nazwiska?) nie wiedzą, że faktury VAT są w Polsce powszechnie używane jako faktury handlowe, a wystawienie ich poprzez wysłanie do KSeFu nie rodzi jakichkolwiek skutków cywilnoprawnych. Warunkiem powstania zobowiązania po stronie dłużnika jest skuteczne wezwanie go do zapłaty: większość kontrahentów nawet nie będzie miała dostępu do KSeF ani nawet nie będzie chciała go mieć.
Gdyby ktoś jednak chciał narzucić milionom podatników obowiązek wystawiania faktur w tejże, w sumie absurdalnej formie, to zaistniałaby konieczność stworzenia od podstaw nowego systemu dokumentowania sprzedaży dla potrzeb handlowych. Dziś go z powodzeniem obsługują faktury VAT, będące przecież wyłącznie dokumentem podatkowym, które w formie ustrukturyzowanej nie nadają się do roli handlowej, bo będą wyłącznie bytem wirtualnym, nieuczestniczącym z istoty w stosunkach cywilnoprawnych. Przecież nikt się nie zgodzi aby wysłanie tej faktury do KSeF przez dostawcę (usługodawcę) było uznane za jej doręczenie w rozumieniu cywilnoprawnym. Drukowanie jakiejś tam „wizualizacji” tych faktur niczego nie zmieni, zwłaszcza że faktura handlowa musi być często uzupełniana o obowiązkowe załączniki, specyfikacje, a czegoś takiego koncepcja faktur ustrukturyzowanych nie przewiduje i nie może przewidywać (bo to jest wyłącznie dokument wystawiony dla potrzeb VAT).
Regres ekonomiczny, drożyzna i zubożenie obywateli będzie charakteryzować również przyszły rok. W tych okolicznościach narzucanie kilku milionom podatników VAT (jest ich więcej niż formalnych przedsiębiorców) dodatkowych wydatków związanych z wdrożeniem czegoś tak potwornego jak fakturowanie ustrukturyzowane, jest czymś niepojętym a przede wszystkim wręcz wyjątkowo niepopularnym. Stąd apel do rządzących (ktokolwiek to będzie w przyszłym roku, być może będą również przedterminowe wybory): nie róbcie tego, bo skończy się to również dla was katastrofą. Ten, kto będzie upierać się przy tym pomyśle, na pewno z kretesem przegra we wszystkich rankingach popularności.
Niedawno opublikowano kolejną wersję projektu „nowelizacji nowelizacji” ustaw na temat faktur ustrukturyzowanych, które mają być niezwłocznie uchwalone. Ich jakość woła o pomstę do nieba, ale do tego już zdążyliśmy się przyzwyczaić odkąd podatkiem tym rządzą „ludzie z rynku”. Co prawda zaproponowane zmiany świadczą o tym, że twórcy przepisów chcą pozostawić tym, którzy połapią się w tych zawiłościach, jakieś możliwości unikania tej katastrofy, zachowując fakturowanie w dotychczasowej formie przynajmniej do końca 2026 r. Pytanie, tylko po co to całe zamieszanie i dezorganizacja obrotu gospodarczego?
Szef rządu chciał ogłosić plan „deregulacji gospodarki”, ale w ostatniej chwili odwołał jego prezentację. Być może było to reakcją na zapowiedź powrotu do koncepcji obowiązkowego wystawiania faktur ustrukturyzowanych. A przecież najprostszym sposobem deregulacji byłoby definitywne wycofanie się z tego pomysłu.