Czy ktoś, kto udaje podatnika dla wyłudzenia korzyści podatkowych jest w sensie prawnym „podatnikiem”?

Stara rzymska paremia quisguis praesumitur bonus (domniemanie działania w dobrej wierze) przeżywa w prawie podatkowym  „test przydatności”. Dlaczego? Bo pojawiła się nowa, nieznana w przeszłości kategoria  podmiotów: pozorni podatnicy wykonujący „sumiennie” wszystkie formalne obowiązki podatników tylko po to, aby uzyskać nienależne korzyści wynikające z systemu podatkowego. Tak naprawdę, to są tu dwie podkategorie: podmioty, na których w danym podatku nigdy nie ciążył obowiązek podatkowy, a ich podmiotowość ma w całości charakter pozorny. Drugą grupę stanowią podmioty będące podatnikami w sensie materialnym (ciąży na nich jakiś obowiązek podatkowy), ale są również pozornymi podatnikami działającymi częściowo jak grupa pierwsza.

Na pytania o genezę i skalę tego zjawiska pada wiele, w większości trafnych odpowiedzi, które jednak zupełnie nie pasują do liberalnej poprawności i trudno przebijają się w oficjalnym obiegu – stąd milczenie na ten temat mediów „głównego obiegu”, czyli zdominowanych przez międzynarodowy biznes podatkowy. Wśród najistotniejszych przyczyn powstania pozornej podmiotowości podatkowej należy zaliczyć:

–     rozwój regulacji prawnopodatkowych umożliwiających uzyskanie zwrotów podatku bez konieczności bezpośredniego ponoszenia jakichkolwiek ciężarów fiskalnych – takie przepisy tworzy zwłaszcza Unia Europejska,

–     powstanie międzynarodowych struktur organizacyjnych, które działając w różnych jurysdykcjach podatkowych już dość dawno wypracowały i przetestowały możliwość bezpiecznego posługiwania się działaniami pozornymi w celu uzyskania korzyści podatkowych,

–     rozwój międzynarodowego biznesu podatkowego, a zwłaszcza legislacyjnego, który organizuje, „legalizuje” i chroni tego rodzaju działania,

–     faktyczne przyzwolenie na tego rodzaju działania ze strony większości klasy politycznej („liberalna demokracja”), w której wszystko stało się „towarem”, w tym również jest nim swoiste uprawnienie do uzyskania korzyści podatkowych bez podmiotowości podatkowej (można „kupić” niepłacenie podatków).

Najistotniejszym czynnikiem rozwoju tego zjawiska jest jego bezkonkurencyjna opłacalność: żaden tradycyjny biznes nie jest w stanie równać się z zyskownością  inwestycji w pozorną podmiotowość podatkową. Za kilka milionów złotych można „kupić” przywileje podatkowe warte dziesiątki lub nawet setki milionów złotych, ale to tak na marginesie. Najważniejsze jest jednak to, że podmiot, który udaje podatnika w celu uzyskania korzyści, które daje prawo podatkowe, nie może korzystać z zasady domniemania działania w dobrej wierze, mimo że uzurpuje sobie prawa nie wykonując żadnych istotnych fiskalnie obowiązków. Nie może być więc traktowany jako „podatnik” w rozumieniu prawa podatkowego, lecz również prawa karnoskarbowego. Scenariusz działania podatkowych przebierańców jest często taki:

–     wystawia się „faktury”, które w rzeczywistości nie dokumentują żadnej czynności, lecz służą jakiejś operacji optymalizacyjnej,

–     podmiot, który otrzymuje te faktury, posługuje się nimi w celu osiągnięcia korzyści podatkowych, mimo że również faktycznie nie ciąży na nim obowiązek podatkowy (beneficjent operacji optymalizacyjnej),

–     w razie sporu wystawca faktury składa czynny żal, co zapewnia mu niekaralność karnoskarbową (wystawił przecież tylko faktury „nierzetelne”),

–     w celu uchylenia się od skutków karnoskarbowych podmiot drugi składa korektę deklaracji, mino że nigdy nie był podatnikiem.

Pora na wnioski: podmioty nie będące podatnikami, które wykorzystują ten status do uzyskania nienależnych korzyści podatkowych, nie mogą być w systemie prawa kwalifikowani jako podatnicy z tytułu pozornych czynności, a przede wszystkim z perspektywy prawa karnego nie mogą korzystać z przywilejów niekarności karnoskarbowej.