Podatki przestały być ważne; czy grozi nam powtórka roku 1990?
Coś się dzieje w postawach polskich podatników: skończyło się zainteresowanie nie tylko „Polskim Ładem”, ale również innymi sprawami podatkowymi. Sygnał ten z największym niepokojem płynie nie tylko z biur rachunkowych, ale również mówi o tym większość biznesu podatkowego, doradczego i szkoleniowego. Podatki po prostu przestały być ważne dla podatników. Prywatnie maili i średni przedsiębiorcy mówią nawet o „zaniechaniu płatności”, zwłaszcza podatku dochodowego, w tym zaliczek na podatek dochodowy. Oficjalnie ma to mieć przyczyny obiektywne: drastyczny wzrost kosztów i spadek lub wręcz załamanie popytu na wielu rynkach: np. przy obecnych cenach stali (importowanej dotychczas głównie z Rosji) portfel inwestycyjny spada o kilkadziesiąt procent; usługi budowalne stały się nieopłacalne. Podobnie w przypadku cen gazu. Polska w ciągu miesiąca stała się krajem nieopłacalnym, gdzie dominuje strach przed wplątaniem w wojnę i narastająca panika. Nikt nie liczy się z interesami przedsiębiorców: oni mają zapłacić za antyrosyjską, („antyputinowską”) krucjatę, która jest prawdopodobnie bardziej kosztowna dla Polski niż dla Rosji. W polskim biznesie dominuje złość i rozgoryczenie: dlaczego prowadząc ową „krucjatę antyputinowską” nikt – ani media ani całość bez wyjątku klasy politycznej – nie bierze pod uwagę interesów naszej gospodarki i konsumentów?
Bezwarunkowe wsparcie dla wszystkich aktów wrogich w stosunku do Rosji daje politykom złudne przekonanie o wzroście poparcia i lepsze notowania. Sądzę, że popełniają jeden z największych błędów w swoich kalkulacjach politycznych. Trzy najważniejsze w Polsce elektoraty: emeryci, pracownicy i drobny biznes jest przerażony i zadaje pytanie, kto upoważnił klasę polityczną do narzucania nam „koniecznych wyrzeczeń”, życia w biedzie i utraty oszczędności?
Czy w tych okolicznościach można więc liczyć na obywatelską lojalność, która jest fundamentem płacenia podatków? Czy grozi nam cichy bojkot płacenia danin publicznych? O czym świadczy ów spadek zainteresowania sprawami podatkowymi? Czy w atmosferze wojennej („to (jakoby) nasza wojna”), ciągłego powtarzania o „rosyjskim zagrożeniu” większość przedsiębiorców będzie chciała wywiązywać się z ciążących na nich obowiązków fiskalnych?
Efektywność fiskalna systemów podatkowych jest zbudowana na dość kruchym konsensusie: „wy dajecie nam możliwość zarobku, ma wam za to płacimy podatki”; mimo dobrych dwóch pierwszych miesięcy w budżecie może zabraknąć pieniędzy nie tylko w wyniku obniżek stawek VAT-u, akcyzy i podatku dochodowego od osób fizycznych ale również z innych, znacznie poważniejszych powodów.
Na koniec refleksja historyczna: dobrze pamiętam lata „radykalnej transformacji”, czyli okres 1989-1991 gdy sektor prywatny, który wtedy przecież istniał, bojkotował ówczesne podatki. Postępowała tak również część sektora „współczesnego”. Dochody budżetowe drastycznie spadały i przeżyliśmy kompletne załamanie dochodów budżetowych. Obyśmy nie przeżyli powtórki tej sytuacji: wciąż jest czas na opamiętanie.