Dlaczego od kilku lat systematycznie spada ilość przeprowadzonych kontroli przez organy podatkowe?
Obiektywnie (czyli w sensie ekonomicznym) najważniejszą misją organów podatkowych, a zwłaszcza naczelników urzędów skarbowych, jest wykonanie dwóch rodzajów czynności urzędowych: kontroli podatkowych i czynności sprawdzających. Oczywiście w sensie prawno-ustrojowym organy te powołane są głównie do prowadzenia postępowań podatkowych i wydania decyzji określających albo ustalających zobowiązania podatkowe, określenie nadpłat oraz egzekucji zaległości podatkowych i to nie podlega dyskusji. Analizując ten problem od strony fiskalnej i ekonomicznej będę jednak uparcie bronić tezy, że najbardziej pożądanym stanem jest minimalizacja ilości prowadzonych postępowań podatkowych kończących się wydaniem decyzji deklaratoryjnych, a najważniejszą formą określenia zobowiązań podatkowych (zwrotów podatków) były, są i będą prawidłowo złożone deklaracje podatkowe przez podatnika i płatników. Aktywność organów podatkowych powinna się więc skupić na zachęcaniu do składania i korygowania tych deklaracji, które określałyby zobowiązania lub ujawniły zaległości podatkowe. Organy te prowadziłyby również czynności egzekucyjne w przypadku, gdy wykazane w tych deklaracjach zobowiązania podatkowe nie byłyby uregulowane. Inaczej mówiąc: najważniejsze są (i daj Boże pozostaną) deklaracje podatkowe a nie decyzje podatkowe[1].
Aby osiągnąć ten stan organy podatkowe mogą posługiwać się przede wszystkim czynnościami sprawdzającymi i przeprowadzić kontrole podatkowe. Faktycznym celem tych działań jest zachęcenie podatników i płatników do dobrowolnego składania lub korygowania deklaracji podatkowych bez konieczności wszczynania pracochłonnych i mało efektywnych fiskalnie postępowań podatkowych. Najważniejszym problemem jest tu zachowanie proporcji między tymi dwoma rodzajami aktywności. Wiadomo, że obiektywnie czynności sprawdzających można wykonywać znacznie więcej, lecz ich skuteczność mierzona ilością dobrowolnie złożonych korekt deklaracji i kwotą zapłaconych na ich podstawie zaległości podatkowych jest i będzie z zasady niższa od efektywności kontroli podatkowych, których jednak może być obiektywnie dużo mniej, gdyż wymagają znacznie większego zaangażowania personalnego i czasowego.
Mimo że kontrola podatkowa w istocie nie jest działaniem władczym, to jej efekt prewencyjny jest dużo większy i jest rzeczą głęboko niepokojącą, że ilość kontroli podatkowych (oraz skarbowych i celno-skarbowych) spada od ośmiu lat z ponad 50 tys., w 2015 r. do 22 tys. w 2022 r., co jest błędem o charakterze strategicznym. Podatnicy i płatnicy wiedzą, że czynności sprawdzające nie są (bo nie mogą być) czymś groźnym. W końcu można „wyjaśnić” lub nawet zignorować wezwanie do korekty deklaracji w tym trybie. Natomiast kontrola podatkowa rodzi obiektywnie presję oraz daje możliwość prowadzenia faktycznych negocjacji co do treści potencjalnego protokołu.
Znam ten problem z kilkudziesięcioletniej praktyki doradczej: treść protokołu kończącego kontrolę podatkową jest z reguły przedmiotem negocjacji na zasadzie „jedenastego przykazania”: w protokole tym mają się znaleźć tylko (lub głównie) te ustalenia, co do których podatnik zobowiązuje się do złożenia korekty deklaracji i oczywiście zapłaty zaległości. „Za to” nie będzie wszczynać postępowania co do innych ustaleń zawartych w treści tego protokołu. W dialogu tym nie ma nic złego: wręcz odwrotnie, te nieformalne negocjacje dotyczą nie tylko stanu faktycznego w trakcie kontroli ale również sposobu interpretowania zastosowanych przez organ kontroli przepisów.
Dane na temat ilości składanych przez kontrolowanych korekt deklaracji po zakończeniu kontroli podatkowych i celnoskarbowych nie są pełne. Ale z tego co wiemy korekty te składane są w 20% przypadków kontroli UCS i ponad 30% w przypadku naczelników urzędów skarbowych. To dużo czy mało? Sądzę, że dużo. Należy dążyć aby te korekty były jeszcze bardziej atrakcyjne dla podatników i płatników dając nie tylko przywilej niekaralności karnoskarbowej. Ale o tym innym razem.
[1] Oczywiście co pewien czas pojawiają się (niestety) pomysły, aby zlikwidować obowiązek składania deklaracji podatkowych; inicjatywy te od lat wychodzą z resortu finansów (nawet chciano zlikwidować deklaracje w podatku od towarów i usług). Nie ma znaczenia, czy było to wynikiem niekompetencji czy świadomego szkodnictwa.